środa, 8 maja 2013

Dzień na planie


No i przyszedł pierwszy szok, trauma.
Zapowiadało się pięknie. Właśnie dostałam główną rolę w epizodzie formatu Crime Patrol (polski odpowiednik to “Malanowski i partnerzy”).
Na plan zostałam zawieziona samochodem, który przyjechał specjalnie po mnie, i tylko po mnie pod sam dom - cudownie. Plan znajdował się 2 godziny od domu. Miejsce przypomniało mi ostatnie wakacje w Brazylii. Podobna, przepiękna sceneria. Z małą różnicą - zapachu. A właściwie potwornego rybiego smrodu. Trudno. 

Planowa sceneria


Wany ekipy


Nacieszyłam oczy na wdechu, pobiegłam na śniadanie, a potem do garderoby. 
Czekały tam na mnie dwie panie. Garderobiana, opiekunka aktorów a zarazem kierowniczka od wszystkiego - Abhilasha oraz młoda dziewczyna, wiek na oko 18 lat max, fryzjerka, której imienia nie było mi dane poznać. Może i dobrze. Bo odmieniałabym je dziś przez wszystkie przypadki. 

Posadzono mnie na krześle, pośrodku pokoju hotelowego. Rozpoczął się proces charakteryzacji. 
Wielki był mój szok, gdy okazało się, że jedynymi środkami, jakimi dysponuje fryzjerka, by zrobić ze mnie bóstwo, była stara suszarka i grzebień… Nic więcej, nawet wody.
Dziewczyna uparcie, na sucho, próbowała podkręcić i nastroszyć mi włosy. Mijały minuty. Zaczęłam tracić cierpliwość, a suszarka - palić mi głowę, włosy i uszy. Gorąco. Miałam wrażenie, że za chwilę moja głowa stanie w płomieniach. Krzyknęłam “Auuućććć”.                                                                                                                                         
 
                           Abhilasha poderwała się i własnymi dłońmi zaczęła chronić mi uszy i fragment głowy.  LOL! Specjalistka od włosów nie ustępowała jednak. Każdy, kto mnie zna, może wyobrazić sobie, jaki efekt mogła osiągać na moich włosach, stosując jedynie gorący podmuch suszarki… Suche siano. 
                          Nie widziałam siebie, bo nie było lustra przede mną, ale czułam, że zaczyna być coraz gorzej.

Abhilasha - pani od wszystkiego i ja
                    Po jakichś 20 minutach zrezygnowana fryzjerka wydusiła z siebie kilka zdań. Abhilasha w jej imieniu zapytała, czy mogą mi podciąć końcówki. 1-2 cm nie zrobią wizualnej różnicy, a włosy będzie łatwiej ułożyć.
                  Oczywiście, że się zgodziłam. Rzeczywiście były trochę sfatygowane, więc czemu nie?
Nie omieszkałam dodać, że przydałby się jakiś spray, guma, pianka, lakier, cokolwiek, bo inaczej będzie ciężko.  Abhi próbowała mnie uspokoić i dawała do zrozumienia, że niestety jestem zdana jedynie na “wichurę”.
 
Minęła chwila i fryzjerka wróciła, z nożyczkami. Z rozpędu, bez przyczesania, nawilżenia czy zastanowienia przyłożyła nożyczki do włosów. Wydało mi się, że przestało jej już chodzić o końcówki. 
Zdążyłam tylko wymamrotać “I hope you know, what you're doing…” 


Ciach, ciach, ciach. Ot tak, spontanicznie, z fantazją... 
Abhilasha zerwala się. Zaczęła coś nerwowo mówić do fryzjerki. Ta wykonała jeszcze dwa cięcia. Gotowe
Moja opiekunka pobladła. Trudno było to dostrzec przy jej odcieniu skóry, ale patrząc na jej minę, takie miałam wrażenie. W zwolnionym tempie wypowiedziała kilka słów i siadła na łożku. Nastąpiła chwila przerażającej ciszy. Już wiedziałam, że nie jest dobrze. Dotknęłam włosów. Z jednej strony były przycięte przy uchu, z drugiej trochę dłuższe i postrzępione.
Zamknęłam oczy i wiele niecenzuralnych wyrazów przemknęło mi przez myśl. Za cztery dni miałam umówione kolejne zlecenie. Jednym z głównych kryteriów wyboru były włosy właśnie - ich długość i kolor.
Podeszłam w końcu do lustra znajdującego się w łazience. Nie wiedziałam czy się rozpłakać, czy parsknąć śmiechem. Wyglądałam jak uciekinierka z zakładu dla obłąkanych. Nie wiem, jaki kierunek sztuki współczesnego fryzjerstwa pani kończyła, ale moja 6-letnia siostrzenica wydawała się mieć większe umiejętności. Na głowie miałam kubistyczna formę. Dziwne schody w nieznanym mi stylu, ani asymetria, ani symetria. Szaleństwo artystki. Gdy tak stałam zszokowana nowym image, Abhi poszła po kierownika produkcji i reżysera.
Wcale nie piękna katastrofa
Ratunku!

    Dopiero teraz dostrzegłam nożyczki, którymi byłam ścinana. Takie do papieru, sznurka i innych czynności ułatwiających codzienne domowe życie. Posłałam fryzjerce piorunujące spojrzenie i wróciłam potulnie na krzesło. Co było robić? Śmiech wydobywał się ze mnie sam. Bezmyślnie. Reakcja powstrząsowa
Narzędzie zbrodni
Włosy seksownej studentki


W końcu przyszły szychyWidok był bezcenny. Mężczyźni patrzyli na mnie w ciszy, z szeroko otwartymi oczami. Reżeser nie wytrzymał i wyszedł bez słowa
Kierownik produkcji zaczął krzyczeć coś w niezrozumiałym dla mnie języku, ale jego gesty pukania w głowę w kierunku profesjonalistki, odczytałam.
   Gdy skończył twórcza fryzjerka opadła na łóżko i zalała się łzami. Następnego dnia dowiedziałam się, że w tamtym momencie została zwolniona z pracy. Nic dziwnego. Miałam być piękną, zmysłową studentką z zagranicy, ala Sharon Stone, której znajomy okazuje się bezsilny wobec jej wdzięków (co w końcu skutkuje gwałtem). A przypominałam raczej Charlize Theron z Monstera
Ścinki tego, co kiedyś tworzyło moją fryzurę. 


Ekipa zaczęła mnie przepraszać
Reżyser wrócił po chwili i zaczął robić mi zdjęcia. Jak się później okazało, musiał otrzymać pozwolenie od producenta na kontynuację zdjęć i zmianę wizerunku głównej bohaterki… W międzyczasie kierownik produkcji, by uratować pierwotny zamysłpróbował jeszcze ściągnąć dla mnie perukę z okolicy
Minęły 3 godziny.  
W końcu dostałam kapelusz na głowę i poszłam na plan. A tam pełne napięcie. Gwałt i sala sądowa. 
Sala sądowa na planie

Muszę przyznać, że pomimo mojego aktorskiego profesjonalizmu ;), myśli same płynęły do tego, co znajduje się pod kapeluszem. 

Od dramatycznego zdarzenia minęły 4 dni i, gdybyście pytali, to już jest mi lepiej. Chociaż po powrocie do domu wyglądałam jakbym straciła dorobek swojego życia no i śmierdziałam jak po całym dniu spędzonym w rybnym. Kwiatek nawet wątpiła, czy byłam na planie...
 
P.S. Ekipa obiecała pokryć koszt wizyty u fryzjera, gdy włosy odrosną mi na tyle, by można było coś z nimi zrobić.


3 komentarze:

  1. Nie przejmuj się, Ty to byś ślicznie wyglądała nawet w Snuggie i ze zdechłą rybą na głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pies, tak właśnie będę myślała o sobie :) Ściskamy.

      Usuń
  2. Kochana proponuje 1 ;) kiedyś wyglądałaś świetnie a więc i teraz zapewne było by super ;)buziaki

    OdpowiedzUsuń